środa, 22 czerwca 2016

Dziwne doswiadczenia

W przeciagu tych ok. 8 skladalam wizyte w warsztacie D przewaznie 2-3 razy w roku. Raz (liczony jako odstawienie i odebranie samochodu) to obowiazkowy przeglad, a inne przypadki to jakies tam standardowe naprawy. Nie za kazdym razem, ale w kilku przypadkach mialam dosc dziwne doswiadczenia.
Z jakiegos niewyjasnionego powodu, czasem, dzien lub dwa przed wizyta lub w dzien wizyty nachodzily mnie rozne mysli-pytania, za kazdym razem cos innego. Nie byly one jakies tam jednorazowe, przypadkowe jakie czasem wpadaja do glowy i po chwili wogole ich nie pamietamy. Byly to pytania, ktore nie chcialy sie odczepic, powracaly co chwila, mimo iz wcale nie bylo to cos o czym chcialam myslec, az w koncu musialam jakby zwolnic w codziennej gonitwie i zastanowic sie skad taka mysl i po co, tymbardziej, ze wydawaly sie zupelnie z ksiezyca. Nastepnie, gdy przychodzilam do warsztatu, otrzymywalam odpowiedz na dane pytanie, ktore mnie dreczylo. Wydawalo by sie, ze w zupelnie przypadkowy sposob. Nie raz czulam sie zamurowana. Podam przyklad lub dwa.

Jade do D odstawic samochod i po drodze zastanawiam sie czy ma zaplanowany jakis urlop, bo przeglad mi wypadal jakos latem. To jeszcze nie jest takie dziwne, ale nastepna mysl jaka mi 'wskakuje' to, ze facet ma jakies problemy ze snem, a wogole to na urlop sie nie wybiera, bo... nie lubi. Co jak co, ale po co sie nad tym zastanawiac i po co mi to wiedziec i z jakiej racji - nie mam pojecia. Co mnie to obchodzi, jego prywatna sprawa. Krazy mi to po glowie, nie chce sie odczepic, co zaczynam myslec o czyms innym to te mysli/pytania powracaja.
W koncu docieram do warsztatu, drzwi otwarte, wchodze do biura i widze, ze z kims rozmawia wiec czekam grzecznie na swoja kolej. Chce tego czy nie, slysze o czym gadaja. Klient ma juz wyjsc gdy w ostatniej chwili pyta czy D wybiera sie na urlop. O, dobre pytanie, mysle sobie, nie bede musiala dociekac. On na to, ze nie, nie jedzie nigdzie. Jak to? Nie planujesz odpoczac? Pyta klient. Nie, nie lubie dni wolnych, nudzi mi sie. Moze gdzies na weekend pojade, odpowiedzial. Moglbys sie przynajmniej wyspac, odpoczac, zacheca klient. A tam, mowi D, nie sypiam zbyt dobrze, pozno zasypiam i budze sie wczesnie rano, nie wazne czy trzeba czy nie.
Stalam tam lekko zmatrixowana, musze przyznac.

Innym razem, ni z gruszki ni z pietruszki, zaczelam sie zastanawiac czy D ma psa. Znow, po co mi to wiedziec? Dlaczego nie mam takich pytan na temat innych ludzi, tylko na temat D? O co tu chodzi? Malo tego, mialam odczucie, ze jesli ma psa to o jasnej, byc moze bialej, plowej siersci. Wchodze do warsztatu, a D rozmawia z klientem, ktory nawija na temat swojego psa, ze taki i owaki. Na to D mowi, ze jego psy to sa takie.... i reszty juz nie slyszalam, bo mnie lekko scielo. Potem okazalo sie, ze ma dwa, a jeden jest bialy. Zaznacze, ze nigdy go nie widzialam z psami na spacerze ani nic z tych rzeczy.

Inny przyklad. Przy innej okazji, mam wyznaczony dzien wizyty w warsztacie i znow sie zaczyna. Kraza mi mysli po glowie na temat ojca D. Konkretnie, ze cos z nim jest nie tak. Nie mam pojecia co, ale czuje, ze jest tam jakis problem. Znow, kloce sie sama ze soba, o co chodzi? Co mnie to obchodzi, nie moja sprawa. Poza tym, w zyciu jego ojca na oczy nie widzialam (moze raz, ale nie wiedzialam, ze to byl jego ojciec), nie wiem nawet czy zyje. Umysl mowi, co za bzdura, a ja czuje to co czuje i nie moge sie tego pozbyc. Przychodze do D, znow z kims rozmawia. Stoje i czekam. Klient pyta, a co ty taki przybity dzisiaj? Nieswoj jakis. A, bo tato musial zostac umieszczony w domu opieki, ma demencje, Alzheimera, potrzebuje calodobowej opieki, a ja i zona pracujemy, nie mamy jak sie nim zajac.
Szczeka mi opadla i musialam sie czegos przytrzymac, bo mi sie nogi ugiely.

Byly jeszcze inne podobne przypadki, ale nie bede sie rozpisywac, te przyklady wystarcza. Raz, dwa, mozna zrozumiec, zbieg okolicznosci, przypadek. Ale co jesli jest ich 5 lub 6? Jakby sie tak zastanowic, ide do D z samochodem 2-3 razy w roku, odstawiam, odbieram to powiedzmy 6 razy, moze czasem 8. I tego konkretnego dnia, na przestrzeni roku, o konkretnej godzinie jest tam takze jakis klient rozmawiajacy z nim akurat o tym o czym ja myslalam od paru dni.
Wspomne tez, ze nie znalam D, nie wiedzialam kompletnie nic na jego temat, nic tez nie slyszalam od innych na jego temat. Jak to we wsi bywa, kazdy wie o kazdym, ale na temat D akurat nic nie wiedzialam.
Zaczelam sie nad tym powaznie zastanawiac, bo bylo tego za wiele i bylo to zbyt dziwne by byl to przypadek. To i moje wczsniejsze odczucia co do tego miejsca, i wrazenie jakie na mnie zrobil, wszystko jakby tworzylo jedna calosc.
Powstaje pytanie, czy ja przewidywalam/odczuwalam przyszlosc? Dlaczego tylko odnosnie D, a nie kogos innego lub innych spraw? Czy tez bylo to cos innego, jakies resztki wiedzy, wspomnienia na jego temat, bo znalam go wczesniej? Reinkarnacja czy co? Nie zebym byla wtedy do niej przekonana, ale na przestrzeni wielu lat miala ona dla mnie coraz wiekszy sens i dzis zaczyna byc bardzo prawdopodobna, prawie pewna.
Probowalam analizowac powyzsze wydarzenia starajac sie zrozumiec o co chodzi, ale niewiele mi z tego wyszlo, nie wiedzialam co o tym myslec i poprostu dalam sobie z tym spokoj, mialam inne sprawy i problemy na glowie. Byl moment gdy zastanawialam sie tez czy mu o tym cos powiedziec, ale szybko zrezygnowalam, pewnie by sobie pomyslal, ze cos ze mna nie halo i zaczalby mnie unikac.
To co stalo sie potem wydaje sie nie miec zwiazku z powyzszym, ale czy na pewno?
Dzis uklada mi sie to w sensowna calosc i mysle, ze wszystko jest ze soba powiazane, nie ma przypadkow.
Nastepnym razem zaczne opisywac co bylo dalej, bo to co napisalam do tej pory to jeszcze nic. Sam/a ocenisz czy wszystko razem ma sens czy nie.

Czarna Kawa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz