wtorek, 25 października 2016

Zycie bez B sie zaczelo

Dlugo sie nie odzywalam, bo bylo million spraw do zalatwienia i wogole duzo sie dzialo. Po ostatnim wpisie postanowilam sie w koncu spotkac z D mimo podlego samopoczucia. No i musialam oczywiscie wyryczec mu sie w rekaw choc bardzo chcialam tego uninkac. Nie dalo sie. Nie umiem przed nim nic ukrywac. Nikt inny wczesniej tak na mnie nie dzialal jak D. Jestem przy nim otwarta ksiega, nie potrafie udawac, grac w durne 'kobiece gierki'.
Oczywiscie jego obecnosc, przytulenie i rozmowa pomogly, jak zwykle. To jedyne antidotum.
A potem juz nie mialam czasu na nic, bo B sie w koncu wyprowadzil i mialam cala litanie spraw z tym zwiazanych, a potem rozpoczecie remontu.
Jego wyprowadzke uczcilam cudownym dniem relaksu i winem. Zycie stalo sie lepsze i piekniejsze. Potem uczcilam to z D, naszym ulubionym lunchem czyli kurczakiem z rozna z polska musztarda. Cala frajda polega na jedzeniu go palcami, precz z widelcami i takimi tam. Sepy by sie nie powstydzily. Wogole D zaczal jesc rzeczy, ktorych wczesniej by nie tknal. Nie dziwne, brytyjskiej musztardy tudziez slodkich ogorkow konserwowych tez nie toleruje. Ale jak zapodalam polskie wersje to az sie slini na sama mysl. Kurczak bez sarepskiej to nie kurczak.
Dygresja taka.

Zycie bez B jest jednym slowem piekne. Jesli ktos mysal, ze bede zalowac to sie mylil. Albo, ze ciezko bedzie. Jest mi lzej niz kiedykolwiek w zyciu. Jest poprostu cudownie. B byl jedna wielka kula u nogi i tyle. Tkwilam w jednym punkcie przez tyle lat. Chyba mnie pogielo.

Jak wspomnialam, remont rozpoczety, robie praktycznie wszystko sama, bo tak lubie i umiem. D mi pomaga tu i owdzie jak tylko moze. Musze przyznac, cudownie jest jak pomaga ktos kto zna sie na rzeczy. D tez potrafi prawie wszystko sam zrobic wiec jak uzgodnimy co i jak robimy to nie ma sciemy. Dogadujemy sie przy minimum slow, zanim jedno cos powie drugie juz wie o co chodzi. Majsterkowanie z nim to bajka jakas jest. Jego pomysly i uwagi sa bezcenne. Jest pare rzeczy co do ktorych nie jestem pewna, nigdy nie robilam wiec jego wskazowki i rady sa bardzo potrzebne.

Wydawalo by sie, ze kiedys w koncu czar prysnie, ze D okaze sie takim tam sobie, nikim nadzwyczajnym. Ale im wiecej robimy razem i im wiecej czasu spedzamy razem tym bardziej okazuje sie, ze czar nie tylko nie pryska, ale rosnie w sile. Od poczatku wiedzielismy, ze razem moglibysmy gory przestawiac, teraz jest to oczywiste.Wyjscie na zakupy z B bylo koszmarem, zakupy z D to marzenie. Naszym ulubionym sklepem jest ten jak najwiekszy z artykulami budowlanymi, narzedziami itp. Uznalismy, ze jestesmy zalosni, ale trudno, nic nie poradzimy na to, ze to dla nas mega frajda. Inne baby jara zakup butow i torebek, mnie jara zakup polek, tapet, klejow, zaprawy, srob i gwozdzi. Ale moge robic takie zakupy w szpilkach, to nie rzutuje.

Tak wiec dzis zrobilismy takie zakupy, D pomogl mi w transporcie dluzszych artykulow, bo ma wiekszy samochod. Wszystko w konspiracji, ale dla chcacego nic trudnego.

No i nie ma to jak randki i lunch u mnie w domu. Cos pieknego. Pewnie pomyslicie, ze z lozka nie wychodzimy? Otoz praktycznie nas tam nie ma. Jestesmy zbyt zajeci remontem. Ale oczywiscie nie zaniedbujemy innych potrzeb.

Jest jeszcze lepiej, a zarazem jeszcze gorzej, bo daje nam to zludzenie domu i rodziny takich jakie powinny byc. A jednak nie mamy tego na stale, tylko na jakis czas w ciagu dnia i tyle. Stanowczo za malo. Ale tez tak wiele. To co dajemy sobie wzajemnie to wiecej niz kiedykolwiek w zyciu otrzymalismy i doswiadczylismy. Bezcenne. Jedyna rzecz na ktora moglabym to zamienic to zycie razem jak normalna para, nigdy w druga strone.

Czarna Kawa