niedziela, 19 czerwca 2016

B i D

Praca pochlonela mnie calkowicie, dawalam z siebie wszystko aby stanac na nogi i sie 'zakotwiczyc'. Ale nie bede sie tu o pracy rozpisywac. Dosc powiedziec, ze wypelnila moje dni, czasem tez weekendy. I w moim przypadku nie byl to zmywak.
W pracy tez, po paru miesiacach, poznalam przyszlego meza, brytyjczyka. Nazwijmy go B. Nie chce teraz tez opisywac calej naszej historii, bo nie pora teraz na to, aczkolwiek bedzie to jakies tlo. Byc moze kiedys dopisze wiecej szczegolow. Wspomne jeszcze, ze mieszkal w tej malej wiosce, ktora odwiedzilam podczas wczesniej wspomnianego spaceru.
Gdy tu przyjechalam i poznalam B mialam ok. 30 lat. Jak to zwykle bywa, na poczatku naszej znajomosci wszystko bylo ok, a przynajmniej tak mi sie wydawalo. Mialam juz wtedy samochod; jakis tam kilkuletni kapec, ale kupiony za gotowke, bez jakichs tam splat, dzialal i sluzyl mi niezawodnie i dosc dlugo. Mialam niezla frajde jezdzac sobie na samotne wycieczki, niejednokrotnie pare godzin w jedna strone. Nadszedl jednak czas na przeglad rejestracyjny. Przy okazji rozmowy o tym B wspomnial, ze jego rodzice korzystaja z uslug pewnego mechanika, ktory jest dobry i po rozsadnej cenie i dadza mi namiary. Wkrotce poznalam rodzicow B, ktorzy faktycznie dali mi nr tel do tegoz mechanika i szybko okazalo sie, ze chodzi o warsztat, ktory przykul moja uwage podczas spaceru tamtego dnia. Przypomnialam sobie o tym jak to nie moglam oderwac oczu od tego miejsca, ale nic poza tym. Nie orientowalam sie ktory warszat w okolicy jest jaki, czy dobry czy nie wiec oczywistym bylo skorzystanie z poleconego tymbardziej, ze znali go od x lat. Mechanika nazwe D.  Zadzwonilam do niego by sie umowic na przeglad i wymagane naprawy, ale powiedzial by przyjechac tego samego dnia. Tak wiec zrobilam.

Czarna Kawa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz