wtorek, 9 sierpnia 2016

Pierwsza randka

Tak jak wspomnialam, nie sadzilam, ze bede miala mozliwosc spotkania sie z nim w nadchodzacym tygodniu. Gdzies tam byc moze znalazlabym jakies 20min, pol godziny, ale coz to jest, zdecydowanie wolalam poczekac i spedzic z nim wiecej czasu. Szczescie sie jednak usmiechnelo, czesc pracy mi odpadla i moglam sie spotkac z D w czwartek, rowno w tydzien po naszych pierwszych pocalunkach. Wykonalam jakas robote rano i stwierdzilam, ze czas sie dezwac i zadzwonic. Dzwonie wiec, czekam pare sygnalow, myslalam, ze nie odbierze, ale odebral i przedstawil sie swoja zwyczajowa nazwa warsztatu. 'Taaaa...' - pomyslalam sobie - 'nie ze mna te numery.'
- Czesc przstojniaku, co slychac?
Chwilka ciszy i uslyszalam jak sie smieje do telefonu.
- U mnie dobrze, co u ciebie?
- A w porzadku, dziekuje. Popracowalam dzis rano i w koncu mam chwile wolna wiec postanowilam sie odezwac.
- Bardzo sie ciesze, myslalem juz, ze sie nie odezwiesz.
- Wiem, troszke to trwalo, mialam nawal pracy i nie chcialam sie kontaktowac tak tylko na chwile. Wolalam miec wiecej czasu dla ciebie.
- Nie szkodzi, w koncu 'cie mam'. - zasmial sie.
- No, na to wyglada.
- Jak wygladasz z czasem? Kiedy moge liczyc na jakies spotkanie?
- Skonczylam prace na dzis, jesli chcesz to mozemy sie dzisiaj spotkac.
- O, to super, jak najbardziej. O ktorej?
- Zalezy jak ci pasuje, ja mam juz wolne, a wiem, ze ty mozesz miec jeszcze jakies naprawy do wykonania wiec ty wyznacz czas.
- Nie mam nawalu, pozwol, ze tylko pare rzeczy tu dokoncze, mam kilka telefonow do wykonania na szybko i mozemy sie spotakc za godzine?
- Nie ma sprawy, pasuje.
- Gdzie chcesz sie spotkac?
- Jak uwazasz, mozemy sie umowic w jakims ustronnym miejscu albo moge podjechac do ciebie.
- Tak na szybko... nie przychodzi mi do glowy zadne ustronne miejsce. Jesli chcesz i nie masz nic przeciwko to jak najbardziej mozemy sie spotkac u mnie.
- Tez nie umiem teraz wymyslec ustronnego miejsca. Nie ma ich tu wiele. Ok, przyjade do ciebie.
- Ok, podjedz tak jak zwykle, jakbys miala cos do zalatwienia z samochodem, a ja bede czekal. Upewnie sie, zeby nikogo nie bylo, a w razie komplikacji, posle smsa. Moge jakby co?
- Tak, jasne, pisz w razie jakichs zmian w planach.
- Dobra, to jestesmy umowieni. Nie moge sie doczekac.
- Ja tez, to do zobaczenia za godzine.
- Narazie!
- Narka!

Za godzine podjechalam pod warsztat cala podekscytowana i nieco stremowana. W koncu to pierwsza wlasciwa randka z D. Ciekawe jak to bedzie. Grunt to byc soba. Zaparkowalam i podeszlam pod drzwi warsztatu. D otworzyl je przede mna z szerokim usmiechem. Weszlam i zamknal drzwi za mna na klucz.
- Ale sie ciesze, ze cie widze! - oznajmil i padlismy sobie w ramiona jakbysmy sie znali od dawna.
- Tez sie ciesze, w koncu sie udalo. - gdybym miala wieksze uszy to bym nimi klaskala.
Musielismy sie chwile poprzytulac i wycalowac. Potem D zaproponowal wygodne rozgoszczenie sie w tyle jakiegos Jaguara.
- No ladnie - mowie - ciekawe co by wlasciciel na to powiedzial.
- Och, mysle, ze nic takiego, to samochod pewnej babci, znam ja wieki cale. Charakterna pani.
- Ja mysle, niezla babcia z Jaguarem.
- Ten akurat to kupa zlomu...
- Acha... - poruszylam palcem odstajaca uszczelke przy szybie - faktycznie rozlatuje sie.
- No, cos w tym stylu. I drzwi sie zacinaja.
- Rozumiem, ze masz je naprawic?
- Miedzy innymi. Ale my tu o takich tam...
- No wlasnie... - przyznalam i ku jego zachwycie, usiadlam okrakiem na jego kolanach.
- O moj Boze...
- O co chodzi? Za ciezka jestem? Powiedz jak cie zaczne zgniatac.
- Nigdy tego nie powiem. Zastanawiam sie gdzie sie to wszystko miesci w tak cieniutkiej talii.
- Nie wiem, tez sie zastanawiam. Ale nigdy nie mow nigdy. - smialismy sie.
- Zastanawialem sie czy tak usiadziesz.
- Spelnilo sie.
- Wogole, musze powiedziec, ze nie moge wyjsc z podziwu. To co zrobilas bylo mega odwazne, nigdy bym sie na cos takiego nie odwazyl. Wierzyc mi sie nie chce, ze mnie to spotkalo.
- A jednak, widzisz, nigdy nie wiadomo co lub kto sie czai za zakretem.
- Przekonalem sie o tym na wlasnej skorze. I nie nabralas sie na to jak odebralem telefon.
- Nie, pomyslalam tylko, ze sobie jaja robisz, bo masz mnie w telefonie. Moglam utrzymac formalny ton i powiedziec, ze samochod nawalil, umowic sie na naprawe i pozegnac...
- Haha... zalamalbym sie. Tak na prawde, skakalem tu pod sufit jak zobaczylem twoje imie na wyswietlaczu. Myslalem ze skarpet wyskocze. Jest! Jest! Dzwoni!
- Hahaha! I zachowales zimna krew.
- Probowalem. Nie bylo latwo.
- A ja absolutnie nie moge uwierzyc, ze jestem tutaj, z Toba, ze tak to sie potoczylo. Kosmos jakis. Czuje jakby byl to jakis nierealny sen.

Gadalismy i przytulalismy sie i calowali na przemian. Bylo cudownie, romantycznie. Potem zeszlam mu z kolan by odpoczal, ale odpoczynek trwal moze minute i zaraz prosil bym wrocila na miejsce.
Nie pamietam juz o czym rozmawialismy, o wielu rzeczach na raz. Miedzy innymi wyszlo na to, ze jest miedzy nami 20 lat roznicy. Wiedzialam, ze D jest duzo starszy, ale nie sadzialam, ze 20 lat. Wyglada mlodziej. Zachowuje sie jeszcze mlodziej :) Pytal, czy mi to przeszkadza, ale nie mialo to dla mnie najmniejszego znaczenia. Przyznal na poczatku, ze czuje sie troche dziwnie z o tyle mlodsza kobieta, ale szybko tez sie przekonal, ze jesli juz to czuje sie ze mna jak 20latek i nie tylko.

Potem ustalilismy kiedy jest bezpiecznie pisac smsy, a kiedy nie. Myslalam, ze bedzie mozliwosc spotkan raz na jakis czas, moze raz na tydzien, dwa. Ale D chcial juz na drugi dzien. Musialam znalesc troche czasu w przerwach w pracy. Na szczescie mialam taka mozliwosc i bardzo chetnie przystalam na spotkanie. Wyszlo na to, ze spotykalismy sie praktycznie codziennie. Nie moglam uwierzyc, ze D tego chce. Na poczatku przyjezdzalam do niego, ale potem stwierdzilismy, ze jest to zbyt ryzykowne i zaczelismy sie spotykac w kilku ustalonych miejscach, zalezy jak nam pasowalo. Do warsztatu przychodzilam raz na tydzien, parkujac samochod gdzie indziej. Dla chcacego nie bylo nic trudnego. Po jakims czasie nawet to nam nie starczalo, chcielismy wiecej. Doszlo do tego, ze prawie codziennie znajdywalismy czas by zjesc razem lunch. Opracowalismy plan przemycania mnie w jego samochodzie do warsztatu i tam moglismy bezpiecznie spedzic czas. Jesli myslicie, ze bzykalismy sie od razu i przy kazdej okazji to sie mylicie :) Sprawy potoczyly sie zupelnie inaczej. Gdyby ktos wtedy mi powiedzial co bedzie dalej stwierdzilabym, ze postradal zmysly.

Czarna Kawa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz