czwartek, 6 kwietnia 2017

Rozmowy z dusza, cz. 3

Na drugi dzien...

- Zaufac ci?
- Acha.
- Nie wiem... boje sie.
- Sprobuj.
- Hmmm....
- Wiesz dobrze, ze chcesz sprobowac.
- No chce, ale sie boje.
- Czego?
- Ze mnie zawiedziesz.
- A jak sie czujesz jak myslisz o posluchaniu mnie?
- Dobrze. Milo. Bezpiecznie. Ale cos powoduje ze sie tez boje.
- Bo zaczynasz myslec zamiast czuc. Jak myslisz i probujesz to racjonalizowac to sie zaczynasz bac. Jak dajesz sie poniesc odczuciu - strach znika.
- Mowia ze tylko glupcy sie nie boja.
- Boja sie ci ktorzy duzo mysla a malo czuja.
- Hmmm.... dobra... sprobuje.
- Super.
- Ok, przyznaje, ze jak pomysle o D to od razu czuje ze go znam.
- Znasz. A co czujesz?
- Spokoj, dobro, pewnosc, zaufanie, bezpieczenstwo a nawet milosc. Meskosc. Jest bardzo meski. Prawdziwy mezczyzna.
- Wlasnie.
- Ale jak mam byc tego pewna? Ze to nie tylko moje 'zwidy'. Ze nie wmawiam sobie tego?
- Tu nie chodzi o te szeroko pojeta pewnosc oparta na faktach. To jest Rozsadek. Ustalilismy, ze on zawodzi. Rozsadek mowi o tym co widzisz, nie o tym co czujesz.
- Nie rozumiem.
- Odrzuca odczucia jako 'widzi mi sie', ustala jakies fakty, ktore nie koniecznie sa tym czego szukasz i potrzebujesz i wmawia ci ze to jest to czego szukasz.
- No... cos w tym jest. Tak bylo. I wyszlo do dupy.
- Bo caly czas zagluszalas czucie.
- Zgadza sie. Czyli mam caly czas wierzyc temu co czuje?
- Zdecydowanie tak.
- O Boze...
- Co?
- To trudne jest.
- Bo cale zycie robilas odwrotnie. Musisz sie przestawic.
- Ja cie sune....
- Co?
- To dlatego wszystkie moje dotychczasowe zwiazki byly o kant kuli?
- Oczywiscie ze tak.
- Ja pierdziele... gdybym kierowala sie tym co czuje a nie tym co mysle, byloby zupelnie inaczej.
- Uhm...
- Ale musisz przyznac, ze czasem kierowalam sie odczuciem.
- Czasem tak.
- Jak np wybralam kierunek studiow. To byl strzal w 10. I nie mialo to nic wspolnego z Rozsadkiem.
- Tak, to byl dobry wybor.
- No. Albo jak jezdzilam konno jak wariatka - piekne czasy.
- Super bylo. Bo mnie posluchalas.
- No. Albo jak poczulam, ze musze zakonczyc zwiazek z A, a potem z drugim A. Co za blogosc to byla.
- Dzieki mnie.
- Albo jak zdecydowalam sie wyjechac do UK. Nie moglam sie powstrzymac. Najlepsza decyzja mojego zycia.
- Dzieki.
- O zesz w morde...
- Widzisz co sie dzieje jak mnie sluchasz?
- Widze. Szczescie sie dzieje.
- Ot i co.

Czarna Kawa

4 komentarze:

  1. ech... moja mówi wciąż to samo: nie poddawaj się. Nadal jest nadzieja....
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ona zawsze chce isc do przodu. I szansa zawsze jest.

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny blog! Doczytam resztę, gdy znajdę chwilę czasu.
    Zapraszam do siebie!
    https://smaksamotnosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzieki, ciesze sie ze sie podoba.

    OdpowiedzUsuń