środa, 5 kwietnia 2017

Ciag dalszy

Jechalam dzis rano do pracy, podziwialam piekne widoki. Zawsze czulam radosc mogac podziwiac takie krajobrazy. Ale nie ostatnio i nie dzis. Patrze na te widoki i mnie skreca, bo nie moge sie spakowac i wyjechac na weekend z kochajacym mezem i dzieckiem/dziecmi. Bo nie mam zycia takiego jakbym chciala. Dlaczego nie moglam spotkac takiego D we wlasciwym czasie i miejscu? Skreca mnie bo nie moge wyjechac na piekny weekend z D.
Z reguly pograzam sie w myslach i cichym warczeniu silnika jadac samochodem. Ostatnio zadko slucham muzyki. Irytuje mnie w kolko to samo durne wycie. I z reguly podskakuje wystraszona jak D nagle zadzwoni. I z reguly mowie: 'Znow mnie obudziles'. Tak bylo i dzis. Powrocilismy do wczorajszej rozmowy i znow sie rozkleilam, bo za kazdym razem jak pomysle o tym co mnie dusi i meczy i zaczynam o tym mowic  - rycze albo dostaje szalu. D tez sie rozkleil i przepraszal 100 razy za to jak ja sie czuje. A ja tlumaczylam, zeby nie przepraszal, ze to nie jego wina, ze sie pokochalismy, ze tak do siebie pasujemy, ze znalezlismy to czego zawsze szukalismy i nie moglismy przejsc obok tego obojetnie. Ze nie nasza wina ze tak nas stworzono, ze jestesmy jacy jestesmy i nie umiemy sie bzyknac i pozegnac. Ze nie mam zalu do niego tylko do mojego zasranego zycia. Do moich wlasnych wyborow i decyzji. Ze to jak sie czuje nie jest lista zazalen do niego tylko wyjasnieniem mojego samopoczucia/nastroju.
D czuje sie winny, a ja obarczam wina siebie i moje pieprzone zycie. Ale nie da sie o tych rzeczach gadac przez telefon, trzeba sie spotkac.
Spotkalismy sie po mojej pracy, u mnie. Apetyt nam odebralo, a to sie nie zdarza czesto. Zaczelismy od przytulenia sie, usiedlismy na kanapie i rozmawialismy. D drzal caly, bal sie ze to koniec. Pytal ze lzami w oczach czy chce to zakonczyc, czy chce sie rzadziej spotykac, czy moze chce bysmy byli tylko przyjaciolmi, czy zaluje ze przyszlam do niego i poprosilam o pocalunek. Na wszystko padla odpowiedz 'nie, na litosc boska, gdybym cokolwiek z tego chciala to bys natychmiast o tym wiedzial'. Spytalam o to samo. Odpowiedzial 'nie, jakze bym mogl, nie byloby mnie tu teraz'. No wlasnie, a ja mialabym moc?
- Tak bardzo sie balem ze cie stracilem, ze nie bedziesz chciala sie ze mna juz widziec - lzy mu kapaly.
- Jakze bym mogla? Nie umiem tak D. Co innego gdybysmy sie pozarli, nawrzucali sobie. Nie pasowali do siebie, robili sobie swinstwa i na zlosc. Wtedy byloby latwo. Nie chce cie widziec i juz. A tak? Mam cie nie widziec bo cie za bardzo kocham? Jakim cudem mialabym poczuc sie lepiej? Ledwo przezywam dni bez ciebie, a co mialabym zrobic wogole bez ciebie? Bog mi swiadkiem ze jesli cie braknie z jakiegos powodu to bede koczowac pod drzwiami psychologa az mnie wpusci. Bo nie dam rady. Teraz ledwo zipie, a co dopiero jakby cie braklo. Nie, kochanie, nie stracisz mnie. Chyba ze przez swoja glupote, a to ci nie grozi. Uspokoj sie teraz, caly drzysz. - przytulilam go mocno i wycalowalam.
Nienawidze sie za to ze moje doly doprowadzaja go do takiego stanu. Ale nie umiem przed nim udawac, ze czuje sie ok. Jest jedynym facetem ktory ma mnie od A do Z, wszystko. Jedynym przed ktorym nie umiem nic schowac, udawac. Moglabym ubrac sie w zbroje, przytroczyc maczuge, dwa miecze, mlot, topor, dwie tarcze, dwie kopie, sztylety, zasiasc na wielkim i ciezkim rumaku i zaprzasc go do armaty. Potem stanac przed D pewna ze moge sie za tym wszystkim schowac. I co sie dzieje? Najpierw wszystko ze mnie spada, jak na kreskowce, nagle, z wielkim hukiem, a male elementy zbroi turlaja sie brzeczac, potem okazuje sie ze armata byla z gliny i deszcz ja wlasnie rozpuscil, a na koniec spadam z konia zsuwajac sie powoli na bok, bo popreg byl nie dopiety. A kon pierdzi i patrzy na mnie z mina pt. 'Jezu, co za wstyd'. Tak sie czuje jak chce ukryc swoje doly i smutki przed D.
Poryczelismy razem i na przemian i nam ulzylo. Do nastepnego razu. Dalismy rade cos zjesc, sklecilam jakies klapsznity na szybko.
Jutro bede sie widziec z D tylko na chwile. Musze siedziec z synem w domu i czekac na pewna dostawe. Korzystam jednak z tej okazji ze nie potrzebuje samochodu i rano odstawiam go do D celem wymiany odblasku i zarowek migaczy. Nie bylo kiedy bo samochod byl potrzebny.

Czarna Kawa

2 komentarze: