poniedziałek, 13 marca 2017

Dzien jeden z wielu

Chcialabym moc czasem opisac historie jakie zdarzaja mi sie w pracy. Jakby wszystko zebrac do kupy to niezla komedie mozna by zrobic. Ale nie moge bo sa to wydarzenia z zycia roznych ludzi i obowiazuje mnie poufnosc i tajemnica zawodowa. Z niektorych sytuacji mam ubaw przez tydzien. Sa tez i nie smieszne i smutne ale te smieszne wynagradzaja wszystko. Lecz robie notatki z tych lepszych i byc moze opisze za x lat.
Sa tez dni kiedy wszystko od rana do wieczora idzie nie tak jak trzeba, pod gorke i pod prad i jeszcze lawina leci. Takie dni kiedy wszystkie babinki z balkonami wychodza na ulice i barykaduja przejscia i przejazdy. Musze tez kiedys taki dzien opisac, bo zdarzaja sie dosc regularnie. I mnie i D.
W weekend odkrylam ze tylny odblask w samochodzie jest pekniety, plus male pekniecie zderzaka plus otarcie. 'Kurwa. Fucking jebing.' - powiedzialam sobie glosno. Ja nie ryplam nigdzie, eks-maz tez nie (przyznaje sie do takich czynow) wiec ktos mi gdzies. Nie mam pojecia gdzie, diabli wiedza kiedy to sie stalo. Poslalam fotke do D i juz oczywiscie dzis rano wszystko zorganizowal.
Dzis rano wogole wygladalo na to ze moze to byc jeden z tych dni (poniedzialki tak lubia) ale jakos rozeszlo sie po kosciach.
U mnie cicho, niewiele roboty. Wyprawilam syna do szkoly. To poszlo gladko. Potem D poprosil mnie bym mu poslala paczke, cos komus sprzedal. Jego Pulchnaryja znajdzie 10 powodow by tego nie zrobic.  Zaoszczedzilismy tym sposobem czas na pozniejsze spotkanie. Nie ma sprawy, mam luz i czas. Pojechalam do warsztatu po te paczke. Taka wizyta jest zawsze okazja do obowiazkowych buziakow ale tym razem tuz przede mna zajechala jakas klientka z zepsutym zamkiem bagaznika. D spojrzal blizej na moj rozwalony odblask, wzial mnie na chwile do warsztatu podczas gdy klientka czekala przy samochodzie. Udalo sie schowac za drzwiami pare buziakow, dostalam pudlo z przesylka i tasme do zaklejenia, kase i adres. Zdazyl jeszcze mi powiedziec:

- Zamowilem odblask i specjalny klej, skleje ten zderzak i wzmocnie go troche od srodka, wypoleruje troche. Musimy poczekac na dostawe.
- Dziekuje kochanie. Wkurzajace to jest.
- Nic nie poradzisz, dupki sie zdarzaja.
- Gdybym ja to zrobila to bym sie wkurzyla na siebie i juz. A tak.... wrrrr....
- Nie matrw sie, zrobie i bedzie ok. Dostalem smsa, ze nalezy mi sie jakis zwrot ze skarbowki, ponad £900, i mam wejsc na jakas strone w necie zeby to dostac. Smierdzi mi to, musze zadzwonic do ksiegowego. Namieszal cos czy co...
- Hmmm... lepiej zadzwon. Skarbowka nie wysyla smsow, chyba ze od ciebie kase chca. Pierwsze slysze.
- No, podejrzane. O, prawie zapomnialem, mam tu ten stolik dla ciebie - gwoli wyjasnienia, jest to wielka drewniana szpula na ktora nawija sie kable elektryczne. Od dawna szukalam czegos oryginalnego co mogloby pelnic role stolika przykanapowego. D zapodal pomysl o szpuli, bo kolega ma firme instalacji elektrycznych i takich szpul maja na tony. Bardzo mi sie pomysl spodobal wiec wykulal jedna od kolegi. W sam raz, na jakies 40cm wysoka.
- Super, bomba, przerobie to sobie na stolik jakiego nie ma nikt.
- No, mozesz tu przyciac, to zakleic, potem polakierowac... - zaczal tryskac pomyslami jak zwykle.
- Musze usiasc i pomyslec co i jak. Tez mam pare pomyslow. Ok, lece, zajmij sie klientem.
- Bagaznik sie jej nie zamyka, zobacze co jest grane.
- Dobra, dzieki! Buziak!

Probowalam wcisac szpule do bagaznika, ale nic z tego, bagaznik za maly. Polozylam ja wiec na tylnym siedzeniu bo mi sie siedzen nie chcialo skladac. W ten sposob zasyfilam dopiero co odkurzone siedzenie wiorkami drewna. Kurde.
Zabralam caly majdan do domu, a D juz majstrowal przy zamku. Zapakowalam paczke, zakleilam, zaadresowalam i jade na poczte. Tam okazalo sie ze koszt to nie 2.85 jak myslal D ale 4.95 bo pudlo jest nie male tylko srednie. Nie wazne ze waga do 2kg. Kurde... Nic to, zaplacilam, poszlo. Koszt przesylki i tak pokryty. Potem D dzwoni i pyta czy moglabym zawiezc mu kase do banku. Pulchnaryja znajdzie wymowke, bo parking jest 200m od banku. Za daleko. Gdyby to byla knajpa to co innego. Powiedzialam mu zeby nawet jej nie prosil, jak moge to mu rozne sprawy zalatwie z przyjemnoscia, a ja nalezy pominac i przestac sie pluc na darmo. Nie ma sprawy, jade do warsztatu po kase. Znow pare buziakow i przy okazji mowi:

- Wszystko sie chrzani od rana. Pogmeralem przy tym bagazniku, zamkal sie ale teraz nie chce sie otworzyc. Co za bydle. Francuski zlom.
- Hehe, Francuz w poniedzialek rano to zly omen.
- A potem mam w innym Francuzie wymienic zarowki, bede potrzebowal slownik przeklenstw.
- Mozesz na mnie liczyc, zrobie ci liste nowych po polsku jak wyczerpiesz te po angielsku.
- Przyda sie na pewno.

Umowilismy sie ze przyjdzie do mnie ok 10.30, a do banku jechalam tuz przed 10. Wchodze i kolejka oczywiscie. Tempo slimacze. Stoje wieki cale. Co za beznadziejny bank. Wyszlam w koncu o 10.20. W sama pore. Pojechalam na umowione miejsce po D, bo z reguly zostawia swoj samochod gdzies indziej, nie moze zawsze stac pod moim domem bo to zbyt oczywiste i ryzykowne. Po drodze do mnie chowa sie na tylnym siedzeniu a potem dyskretnie przemyka do domu.
W koncu razem. Przytulanki i buziaki.

- Jak tam bagaznik?
- Udalo sie naprawic. Zobaczymy na jak dlugo. Pare przeklenstw pomoglo.
- To dobrze. Duzo jeszcze masz dzisiaj?
- Zabiegi konserwujace w VW i przewody hamulcowe w Oplu.
- Te ktore lubisz robic ladnie i zgrabnie.
- Nie inaczej. - usiadl na krzesle w kuchni - choc tu do mnie, musze sie przytulic.
- No ja mysle. - usiadlam mu na kolanach i przywarlismy do siebie jak przyssawki. Pocalowal mnie delikatnie, a zaraz potem namietnie. Zaborczy dotyk, przycisnal mnie do siebie i juz wszystko bylo jasne.
- Chcesz isc na gore? - zapytal szeptem.
- Mysle ze bardzo.
- Ja tez.
I juz bylismy w drodze. Zrzucilismy ciuchy raczej pospiesznie, choc zajelo mu chwile rozpinanie guzikow mojej bialej bluzki.
- Ledwo sie powstrzymuje przed rozerwaniem tego.
- Hmmm... Mam nadzieje ze kiedys to zrobisz.
- Moglbym codziennie.
Nie zdazylismy wskoczyc pod koldre przed przejsciem do rzeczy. Trzeba bylo upuscic troche pary. Potem udalo sie wskoczyc na lozko i kochalismy sie dlugo i namietnie i w naszych ulubionych pozycjach swintuszac sobie do woli i grozac co kto komu zrobi. Boze jak bosko.

- Doprowadzasz mnie do szalenstwa, nie zdajesz sobie sprawy jak czasem trudno mi sie powstrzymac przed zdarciem ciuchow z ciebie. - powiedzial po.
- To sie nie powstrzymuj.
- Nie umiem tez tak, chce sie toba delektowac, jest zbyt pieknie by sie spieszyc, moja sexy kobieto.
- Dam znac kiedy chce bys sie pospieszyl....
- Nie raz mysle sobie: 'jak ja dopadne, zedre ciuchy i... ' az brak slow. A potem widze te twarz, piekne oczy i nie moge, wymiekam, musze pogadac, opowiedziec co sie dzialo, uslyszec twoje historie, potrzebuje tego wszystkiego. Kochac sie, potem przytulic, pogadac tak jak teraz.
- Wiem kochanie, ja tez. Ale czasem... czemu nie? Nie ma w tym nic zlego.
- Moglbym cie zjesc. Zjadlem wlasciwie...
- Uhm, nie wiem czy zostal jakis nie zjedzony centymetr kwadratowy. - gladzilam dlonia jego zarost, ktory nigdy nie przestanie mnie nakrecac - Uwielbiam cie moj przystojniaku.
- To ja. Moja polska ksiezniczka.
- Twoja.

Potem po kilkukrotnym odliczeniu do 3 wstalismy, ubralismy sie i zeszlismy do kuchni cos zjesc. Zrobilam jakies polskie kanapki ktore D uwielbia, a D zrobil kawe. Lubie czarna (pewnie da sie zauwazyc) ale on jakies takie proporcje ze smietanka robi ze normalnie mucha nie siada. Zjedlismy uwienczajac wszystko zawodami w bekaniu. Dzis wygralam ja.

To taki nasz jeden z wielu dni. Ile to jezykow milosci bylo w uzyciu?

Czarna Kawa

P.S.: Sms ze 'skarbowki' okazal sie oszustwem, oczywiscie.

2 komentarze:

  1. Były wszystkie języki miłości. Zawsze są.. pytanie tylko które z nich są naj... czy też the best jak to się w UK mówi.Za lat 10 z tego dnia będziesz pamiętać coś najbardziej. I to coś jest ojczystym językiem miłości. A szczerze, to najwięcej było dotyku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bo chyba dotyk jest dla nas naj. Zawsze obowiazuje. Ale sa dni kiedy jest to glownie afirmacja (geby nam sie nie zamykaja) albo robienie roznych rzeczy dla siebie nawzajem. Ale dlugo bez dotyku zadne z nas nie pociagnie.

    OdpowiedzUsuń