czwartek, 7 lipca 2016

Kola ratunkowe

Mam paru zaufanych przyjaciol, z ktorymi moge podzielic sie wszystkim. W grupie tej jest nawet jeden facet, a wiadomo, ze nie ma to jak cenna opinia faceta.
Nadszedl czas na konslutacje. Najpierw zasiegnelam opinii W, meskiej strony. Zlozylam raport z tego co sie dzieje, weszlismy na jakis komunikator i odbylismy dwie lub trzy konkretne rozmowy w tym temacie na przestrzeni dluzszego czasu. W najpierw doszedl do wniosku, ze D nie wyglada na zainteresowanego. Owszem, nie, bo wyglada na to, ze nawet nie przyszlo mu do glowy, ze mogloby miedzy nami do czegos dojsc.

- Z drugiej strony - mowi W - nie wiem jak mozna nie byc zainteresowanym kims takim jak ty.
- Dzieki bardzo - mowie - ale wcale nie musze byc w guscie kazdego. Chyba mnie nieco przeceniasz.
- Ja bym sie nie zastanawial, wiesz o tym...
(W od zawsze bardzo by czegos chcial, ale z mojej strony zawsze byly uczucia jedynie platoniczne).
- No wiem...
- Wtedy jak zamknal te drzwi na klucz to powinnas byla cos zrobic.
- Ale kurde, zrozum, nie mialam pojecia, ze je zamknal, bylam odwrocona plecami. Potem bylo za pozno, spietralam.
- Skoro tak mowisz... on tez spietral, zamiast cie wziasc i... ten...
- No wlasnie... Ale myslisz, ze bylby chetny?
- Jesli nie jest chetny to znaczy, ze cos z nim nie tak. Albo dupa z niego nie facet. Daj sobie spokoj.
- No wlasnie chcialabym, ale nie potrafie. Musze wiedziec na 100%. Ale jak? Daje sygnaly, zagaduje i nic.
- A ty jestes dziewczynka czy kobieta?
- No... kobieta... chyba... chcialabym tak myslec...
- To sie zachowuj jak kobieta.
- No przeciez staram sie...
- Zawracasz glowe, bawisz sie w jakies gierki, piaskownica.
- Acha.... to co, mam wjesc i powiedziec mu 'bierz mnie'?
- Nie wiem, zalezy czego chcesz. Musisz zdecydowac czego chcesz i siegnac po to. Poki co nie bardzo wiadomo czego chcesz, facet wydaje sie w porzadku, ale nie jest duchem swietym, skad ma wiedziec. Nie wiem jak, kobiety maja swoje sposoby.
- No tak... racja, faktycznie moze to tak wygladac.
- Nie moze tylko tak wlasnie jest.
- Ok, musze sie nad tym zastanowic.
- No, zdecyduj sie i poprostu siegaj po to. Taka dupa jak ty nie powinna miec z tym najmniejszego problemu. Mozesz miec kogo chcesz.
- Och, ty znowu swoje, nie o dupe zawsze chodzi.
- A o co?
- No wiesz... uczucia jakies, ja nie chce seksu... to znaczy nie tak poprostu, od razu, nie o to mi chodzi.
- To zdecyduj o co. Ale jesli liczysz na jakies uczucia i milosc to mozesz sie przeliczyc. Nie licz na to.
- Nie licze, chce sprawdzic co sie da, a co nie. Jakis romans bylby fajny, ale nie zakladam z gory co bedzie, musze go wyczuc.
- Martwie sie...
- O co?
- O ciebie.
- Dlaczego?
- Zebys na tym nie ucierpiala.
- Nie, spoko, nie boj nic, dam sobie rade. Jak bedzie chcial tylko seksu to mnie to nie interesuje. Nie chce mi sie w to bawic. Ale wlasnie chce wiedziec co moze byc, a co nie.
- I tak sie martwie... z jednej strony chcialbym zeby nic z tego nie wyszlo, a z drugiej, no coz, zycze powodzenia.
- Dzieki, zobaczymy co bedzie, dam znac.
- No ja mysle.

W dal mi duzo do myslenia. Mial racje, musze sie zdecydowac czego chce, sprecyzowac to i dzialac zgodnie z tym czego chce. Ale czego ja tak naprawde chce od tego faceta? W ma racje, sama nie wiem czego chce i oczekuje od D, ze bedzie wiedzial, glupota. Trzeba wydoroslec i zapomniec o tych podchodach, nie dzialaja.
Przytoczona tu rozmowa z W jest takim podsumowaniem i esencja kilku rozmow jakie odbylismy. Bylo to juz po prawie roku od mojego Podejscia nr 3 opisanego w poprzednim poscie. Przez ten rok odbylam jeszcze kilka drobnych prob, nadal bez rezultatow. Wspomne o tym w nastepnym wpisie.

Skonsultowalam sie takze z moja przyjaciolka, A, bystrzakiem w sprawach damsko-meskich. Bylo raczej krotko i wezlowato. Uznala, ze D albo nie jest zainteresowany i mam sobie dac spokoj albo to dupa i nalezy go 'zgwalcic'.

- Tyle to ja tez wiem - mowie - optuje za gwaltem, tylko jak?
- Normalnie, rzucasz sie na goscia i tyle.
- Eeee... wystraszy sie i ucieknie.
- No, moze tak byc wnioskujac z tego co sie dotychczas wydarzylo, a raczej nie wydarzylo.
- Trzeba chyba jakos delikatniej...
- Hmmm... to powiedz mu o co chodzi.
- Zwariowalas?! Chyba bym sie pod ziemie zapadla, spalila ze wstydu, wogole, nie zdobede sie na to.
- No to nie wiem, konwencjonalne metody nie dzialaja. Ja bym olala goscia.
- Chcialabym, ale nie potrafie. Probowalam. Nie daje mi spokoju, nie moge przestac myslec, koszmar jakis. Musze cos zrobic. Moze musze dostac kopa w dupe i wtedy mi przejdzie.
- Tak, to mozliwe. Nie wiem jak, ale musisz konkretnie, z grubej rury.
- No, musze pomyslec.
- Ok, powodzenia, cokolwiek bedzie, jestem po twojej stronie. Daj znac.
- Dzieki kochana, jestes wielka.

Po tych rozmowach i pewnych przemysleniach obraz zaczal mi sie klarowac i powoli wylanial sie plan dzialania. Inny, prowadzacy prosto do celu. Jesli uda mi sie go zrealizowac zlikwiduje to wszelkie watpliwosci.

Czarna Kawa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz