Nastepne dni, tygodnie, miesiace...
- D ci sie podoba, prawda?
- Zaczyna mi sie podobac za bardzo. Wiesz co? Szukam czegos przez co przestalby mi sie podobac i nie moge nic znalezc.
- I nie znajdziesz. Wiem co mowie. Poznaj go lepiej w ten 'standardowy' sposob.
- Ale jak? Co mam mu powiedziec? 'Hej, chcialabym cie lepiej poznac'? Zenada. Dajmy sobie spokoj, przejdzie mi.
- Nie przejdzie.
- Przejdzie, dam sobie tydzien, dwa i przejdzie.
Po dwoch tygodniach...
- Nie przejdzie! Nie przejdzie! - skandowala Dusza.
- Przez ciebie nie moge przestac o nim myslec. Ale przejdzie, poczekam jeszcze.
Po miesiacu...
- Nie przeszlo, nie?
- Kurde, nigdy mnie tak dlugo nie trzymalo. Zawsze pare dni, tydzien, moze dwa i spokoj. Ty chyba nie chcesz zeby przeszlo.
- Oczywiscie, ze nie. Czekam az sie poddasz.
- Dlaczego?
- Bo chce doswiadczyc bliskosci z jego Dusza poprzez ciebie.
- Ale dlaczego akurat z jego?
- Bo jest wyjatkowa, ciagle do siebie wracamy, przyciagamy sie. Pamietasz jak go zobaczylas po raz pierwszy?
- Pamietam. Czas stanal w miejscu. Lub przestal istniec.
- Dokladnie tak bylo. Czas tak naprawde nie istnieje, nie taki jak w ludzkim pojeciu. Spotkanie z nim, z jego dusza pozwolilo ci to odczuc. A ja wreszcie moglam tego doswiadczyc przez ciebie. Piekne uczucie...
- To prawda... ale to dlaczego wtedy nic nie mowilas, nie dzialalas?
- Mowilam, poczulas ze czas stanal w miejscu i czulas moja radosc, energia zawirowala.
- Tak bylo... - zamyslilam sie.
- A potem znow posluchalas Rozsadku.
- No tak, pamietam jak pomyslalam: 'Wow, co za facet... ale ech tam, zejde na ziemie, jestem z B' i na tym sie skonczylo.
- No wlasnie. Wybralas inna sciezke.
- Ale skad mialam wiedziec ze to ty? To sie dzieje za szybko, jedno male odczucie i ja mam sie zorientowac o co chodzi?
- Wszyscy teraz wszedzie pedza. Nie maja czasu na refleksje i zatrzymanie sie i wglebienie sie w odczucia. Sa one odrzucane i biegniesz dalej, do nastepnych zajec.
- No w sumie tak. No dobra, ale zaraz, chwila. Jak to ma byc. Ty chcesz doswiadczac go przeze mnie, wciagasz mnie w to wszystko i masz gdzies to ze ma zone? Ze to ja bede musiala swiecic oczami jakby cos? Masz gdzies wszelkie normy moralne?
- Znow te fakty... normy... jestem ponad to. Tam skad pochodze nie ma norm moralnych. Jest milosc, ta prawdziwa. Normy moralne to wymysl czlowieka, substytut milosci. Zasady jakie wymyslil czlowiek by czuc sie bezpieczenie gdy braknie milosci. A te ludzkie twory zawodza, Dusze nie podporzadkowuja sie normom moralnym ani zadnym innym.
- No tak...
- Ale to osobny dlugi temat.
- Chyba nie umialabym sie teraz na tym skupic. Ale zaraz, przeciez do tej pory jakos zylas ze mna bez niego. Nie doswiadczajac jego Duszy, znaczy.
- I cale to 'zycie' prowadzilo do niej.
- To troche przesadzone jest.
- Czyzby?
Cale zycie, wydarzenie po wydarzeniu, decyzja po decyzji, przelecialo mi przed oczami. Ciezko bylo zaprzeczyc.
- Czego zawsze pragnelas, chcialas? Znalazlas to?
- Nie, nigdy. Prawda jest ze wszystkie wydarzenia, decyzje prowadzily mnie tutaj. Nigdy nie czulam ze Polska to moj dom. Moja rodzina, dom rodzinny, owszem, ale nie Polska. Rownie dobrze moglam sie urodzic w Afryce. Polska nigdy nie byla dla mnie miejscem docelowym. Tak myslalam od dziecka, odkad zdalam sobie sprawe z istnienia innych krajow.
- Jak myslisz, dlaczego?
- Bo chcialas byc z D?
- Tak.
- Czyli jestem jakas marionetka dla ciebie? Srodkiem transportu? Nie mam nic do powiedzenia?
- Oczywiscie ze masz. Mozesz zdecydowac inaczej. Wiele razy decydowalas inaczej.
- Ale kazda decyzja nie zgodna z toba prowadzi do ciemnej dupy. Tez mi wybor. To tyranstwo jest. Zamordyzm.
- Ja to ty, a ty to ja. Problemem jest ze wciaz sie oddzielasz, udajesz ze mnie nie ma i ze skladasz sie tylko z Rozsadku. Bo otoczenie tego oczekuje. Przyznalas, ze gdy mnie sluchasz dzieje sie szczescie. To jest zamordyzm? Tyranstwo? Jestes szczesliwa jak mnie sluchasz wiec w czym problem? Oczywiscie, ze mozesz mnie nie sluchac, ale wtedy nie mam wplywu na to co sie dzieje...
- Tak, tak, wiadomo co wtedy. Ciemna strona ksiezyca.
- Sama widzisz.
- Jeszcze pozniej do tego wroce, bo cos mnie w tym wkurza, ale to potem.
- Ok. Ja mam czas.
- To napewno. Czyli twierdzisz ze wszystko prowadzilo do D?
-Tak.
- Jezu, to za wiele jak dla mnie. Pewnie jak go poznam to okaze sie ze jest dupkiem, bo tak to juz jest w moim zyciu, i tyle bedzie z twoich teorii i wszystko wroci do normy.
- Wiesz ze nie jest dupkiem.
- Wlasnie ze nie WIEM. CZUJE tylko ze nie jest.
- Dla mnie to to samo. Czuc i wiedziec.
- Dla mnie nie.
- Jeszcze nie.
- Moze kiedys bedzie.
- Jest tylko ze w to nie wierzysz.
- Dziwisz sie? W dzisiejszych czasach, gdy wszystko musi byc czarno na bialym, empirycznie zbadane i udowodnione? A wszystko poza tym to widzi mi sie?
- Mnie nic nie dziwi. Ale mozesz to zmienic u siebie i dla siebie. Daj mu jakis sygnal, zagadaj.
- A dlaczego ty nie dasz? Jego Dusza wie ze tu jestes to dlaczego nie ma sygnalu z jego strony?
- D jest za bardzo pograzony w swoim Rozsadku. Nie slucha i zaglusza sygnaly od swojej Duszy.
- Acha, to z pewnoscia uwierzy, ze ty chcesz z nim byc. Powiem mu: 'Wiesz, moja dusza chce byc z twoja wiec choc, bedziemy razem albo cos.' Jasne, wszystko czego pragne to byc uznana za czuba, dac okazje D by opowiadal wszystkim we wsi kawal o tym z jakim to ufo mial do czynienia.
- Wiadomo ze nie wszystko nie zawsze mozna mowic.
- To niby jak mam zagadac? Na piwo zaprosic? Prosze cie. Dajmy se spokoj.
- Nie... to nie wyjdzie. On nie przepada za piwem.
- O prosze, to wielce ulatwia sprawe. Nawet nie moge sie z nim zakumplowac, widuje go raz na ruski rok. A wymyslanie pretekstow to nie w moim stylu.
- Daj mu jakies sygnaly nastepnym razem jak sie z nim zobaczysz. Wiesz, te takie kobiece.
- Ta, zamacham mu rzesami jak jakas panienka. Dzizes... do czego to dochodzi. A co jesli on bardzo kocha swoja zone?
Milczenie. Mowilo ono wiecej niz tysiac slow.
Czarna Kawa